środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 1

~~ perspektywa Victorii ~~


Myłam właśnie kieliszki, ale nic nie mogło zabić odoru alkoholu, który jeszcze kilka minut temu znajdował się w naczyniach. Za chwilę miałam kończyć pracę, a została mi jeszcze góra naczyń, która spiętrzyła się podczas całego dnia. Jak co dzień wszedł do pomieszczenia mój szef. Niski brunet z pokaźnym brzuchem, który był winą kilku piw codziennie wypijanych podczas pracy.
-Victoria, witaj. Znasz może kogoś, kto potrzebuje pracy? – spytał, a ja od razu pomyślałam o Lily, która tak bardzo chciała pomóc mamie, która ledwie wiąże koniec z końcem- Mary się zwolniła i potrzebuje kogoś od zaraz- ups to chyba nie adres mojej przyjaciółki, ta miła brunetka nie mogłaby tańczyć na rurze. To nie dla niej.
-Hmmm, chyba nie, ale jeszcze popytam parę osób, może któraś zechce przejąć po niej to.. stanowisko- wymusiłam uśmiech
-Może skończysz to jutro, a teraz idź popytaj znajome – uśmiechnął się do mnie wrednie, a ja ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami.
-To dowidzenia- rzuciłam ścierkę na blat i skończyłam pracę. Spojrzałam na zegarek, była 5 nad ranem, czyli nie było tak źle. Od razu poszłam do domu się wyspać. Praktycznie tam nie bywałam, bo albo szlajałam się gdzieś z Lily albo pracowałam. Jakoś nie lubiłam tam przebywać, ten dom mnie przerażał. Może i był piękny, wyglądał jak mały pałac. Ale pieniądze nigdy nie zastąpią mi rodziców, którzy spędzają cały tygodnie na wyjazdach. Mieli własną firmę i nie wyobrażam sobie, że mogłabym przejąć po nich stołek kierowniczy, dlatego też robię im na przekór. Albo raczej próbuje zwrócić na siebie ich uwagę. No błagam, który normalny rodzic nie zauważyłby, że jego dziecko przefarbowało włosy na czerwono? Przez długi korytarz przeszłam do swojej sypialni. Poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę. Położyłam się w swoim wygodnym łóżku i próbowałam  zignorować świszczący za oknem wiatr, który nie dawał mi zasnąć. Gdy wreszcie osiągnęłam cel, po kilku godzinach coś rzuciło się na mnie. Otworzyłam oczy, chciałam już krzyczeć, lecz zauważyłam, że to moja przyjaciółka, a ja się zastanawiałam. po co ja jej dorabiałam te klucze?
-Vicky ! Wstawaj ! Jest dwunasta ! – skakała po moim łóżku
-Dobra, ogar- powiedziałam, ale ona nie zareagowała – a jak powiem, że mam dla ciebie propozycję pracy to się uspokoisz- a ona od razu siadła po turecku i spojrzała się na mnie
-Co ? Jaką?
-Tylko nie wiem czy ci się spodoba – zaczęłam wyginać palce w różne strony, nie patrząc się na nią
-No dalej. Przyjmę każdą robotę, wiesz, w jakiej jestem sytuacji – Spojrzała na mnie smutno, potem odwróciła wzrok, zawstydzona. Zawsze chciałam jej pomóc, ale nie. Ona i jej głupi honor.
-Bo wiesz, mój szef potrzebuje kogoś do pracy.- powiedziałam, a na jej twarzy wykwitł uśmiech
-Czyli będę barmanką? Tak jak ty? – dopytywała się, a mi zrobiło się żal, że zaraz już nie będzie tak radosna
-No niezupełnie, bo mój szef potrzebuje kogoś zamiast Mary. – no i się stało. Lily doskonale wiedziała, o kogo chodzi, ponieważ zna wszystkich moich współpracowników. Zaległa niezręczna cisza a ja uporczywie się w nią wpatrywałam, czekając aż krzyknie, że chyba żartuje, zaprzeczy i zacznie się śmiać ze mnie, że w ogóle pomyślałam o tym, żeby ją spytać. Wręcz przeciwnie. Powiedziała te słowa ledwo słyszalnie, lecz dobitnie.
-Dobrze
-Słucham- miałam nadzieję, że się przesłyszałam, ale niestety.
-Słyszałaś! Chcę tańczyć na rurze w klubie- powiedziała głośno i dobitnie. – Ale ja za cholerę nie umiem na niej tańczyć! Nigdy tego nie robiłam! – jej ciałem wstrząsnął szloch, a ja ją przytuliłam
-Spokojnie, jak nie chcesz nie musisz tego robić ! – powiedziałam, a ona mnie odepchnęła
-Muszę! Ty nic nie rozumiesz! Żyjesz w tym swoim poukładanym świecie! Zero problemów! A to zakupy, a to gdzieś wyjść! Pracujesz w tym cholernym barze tylko, dlatego że ci się nudzi! Możesz robić wszystko! Świat stoi przed tobą otworem! Jak osiągniesz pełnoletniość czeka na ciebie posada dyrektora w firmie twoich rodziców! A ja co mam? Nic! Zero perspektyw! Rozumiesz? – Popłakała się jeszcze bardziej, a ja znowu ją przytuliłam, tym razem mocniej.
-Ćśśś, wcale nie jest tak świetnie, jak się wydaje, wiesz? – poczułam pod powiekami łzy, które nigdy nie ujrzą światła dziennego.
-Wiem, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.- wytarła łzy chusteczką i wymusiła uśmiech – idziemy do tego twojego szefa?
-Tak, tylko musimy cię najpierw przygotować – a ona zrobiła tylko wielkie oczy i wymamrotała ciche „dobrze”. Spojrzałam na nią. Nigdy nie robiła sobie make-up’u, lecz teraz to było konieczne. Poskręcane pasemka hebanowych włosów okalały jej twarz, zdecydowanie trzeba będzie je wyprostować. Ale najgorszy okazał się strój, podarte jeansy i byle jaki czarny podkoszulek nie zachęcał do przyjęcia jej do pracy tancerki. Wyciągnęłam, więc z szafy czerwoną sukienkę, która ledwo zakrywała jej tyłek i nienormalnie wysokie czarne szpilki. Spojrzałam na nią, ledwo utrzymywała równowagę w butach, w których miała tańczyć. Błagałam tylko, żeby się nie przewróciła. Następnie pobiegłam się przebrać w jasnoniebieską sukienkę bez ramiączek i założyłam tego samego koloru szpilki, bez których nie mogłabym przeżyć. Do tego zrobiłam makijaż, podkreślając oczy czarną kredką. Tak przygotowane ruszyłyśmy w stronę klubu.

~~ perspektywa Lily ~~



Tej nocy koszmary nie dawały mi spokoju. Co chwilę budziłam się z krzykiem, oblana zimnym potem. Postanowiłam wybrać się do kuchni, aby wypić szklankę zimnego mleka, to zawsze pomagało. Już miałam wchodzić do środka, gdy usłyszałam czyiś szloch. Ostrożnie wślizgnęłam się do pomieszczenia i ujrzałam moją mamę, która siedziała skulona na krześle. Jak najszybciej podeszłam do niej, przytuliłam i pogładziłam po głowie.
- Mamo, co jest? – spytałam pełna troski
Ta podniosła lekko podbródek, spojrzała na mnie zaszklonymi oczami - Nic się nie stało, wracaj już do łóżka – szepnęła i wysiliła się na lekki uśmiech.
- Przecież widzę, mów – odparłam nie łykając jej kłamstwa
- Twój ojciec przestał płacić alimenty, a dobrze wiesz, że to dzięki nim mogłyśmy jakoś przeżyć. Moja wypłata nie starczy nawet na opłacenie rachunków, a co dopiero na zakup jakiś produktów spożywczych. Już nie wiem co mam zrobić, by zarabiać więcej pieniędzy. W szpitalu pracuję na dwie zmiany, ale to i tak zbyt mało – wyrzuciła z siebie, po czym zalała ją kolejna fala łez
- Mamo nie płacz, wszystko się ułoży – starałam się ją jakoś pocieszyć – znajdę pracę i wyjdziemy na prosto – dodałam z udawanym zadowoleniem
- Córeczko, nie musisz tego robić – powiedziała trochę uspokojona
- Ale chcę – powiedziałam najbardziej przekonująco, jak tylko potrafiłam
Ostatni raz obdarowałam ją uśmiechem i skierowałam się w stronę mojego pokoju.
Oczywiste było to, że za nic w świecie nie chciałam pracować, ale co innego mogłam zrobić? Moja rodzicielka dawała z siebie jak najwięcej, by nas utrzymać, ale to i tak nie wystarczało. Potrzebowała mojej pomocy, więc musiałam jej udzielić. Gorszym problemem było to, że nie tak łatwo znaleźć pracę w tym mieście. Miałam jednak nadzieję, że los się do mnie uśmiechnie i błyskawicznie ogrzeję gdzieś posadę. Lecz jak to mówią, nadzieja matką głupich..
Obudziłam się przed dwunastą. Nie miałam nic do roboty, więc ogarnęłam się i poszłam do mojej najlepszej przyjaciółki – Victorii. Drzwi do jej domu były zamknięte, ale dla mnie nie stanowiło to problemu. Miałam swoje własne klucze, które sama mi dorobiła. Po cichu zakradłam się do jej pokoju. Moje oczy ujrzały czerwonowłosą siedemnastolatkę, która smacznie spała sobie w swoim łóżku.  Bez wahania wskoczyłam na nie.
-Vicky! Wstawaj! Jest dwunasta! – krzyczałam skacząc
-Dobra, ogar- usłyszałam, ale zupełnie to zignorowałam – a jak powiem, że mam dla ciebie propozycję pracy to się uspokoisz- dodała, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem i posłusznie usiadłam po turecku – Co? Jaką? – spytałam jak najszybciej
-Tylko nie wiem czy ci się spodoba – zaczęła wyginać palce w różne strony, nie patrząc się na mnie
-No dalej. Przyjmę każdą robotę, wiesz w jakiej jestem sytuacji – spojrzałam na nią smutno, potem zawstydzona odwróciłam wzrok
-Bo wiesz, mój szef potrzebuje kogoś do pracy.- powiedziała, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech
-Czyli będę barmanką? Tak jak ty? – dopytywałam się szczęśliwa
-No niezupełnie, bo mój szef potrzebuje kogoś zamiast Mary.
Doskonale wiedziałam czym zajmowała się Mary. Przyznam, że nie była to praca moich marzeń, lecz co mogłam zrobić? Potrzebowałam pieniędzy, a to był jedyny sposób, żeby je zarobić.
Między nami zaległa niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Dobrze- powiedziałam ledwo słyszalnie, lecz dobitnie.
- Słucham ?- odrzekła z niedowierzaniem
-Słyszałaś! Chcę tańczyć na rurze w klubie- uniosłam głos – Ale ja za cholerę nie umiem na niej tańczyć! Nigdy tego nie robiłam! – moje oczy się zaszkliły, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. Poczułam, że przyjaciółka przytula mnie do siebie.
-Spokojnie, jak nie chcesz, nie musisz tego robić! – powiedziała, na co ja ją odepchnęłam
-Muszę! Ty nic nie rozumiesz! Żyjesz w tym swoim poukładanym świecie! Zero problemów! A to zakupy, a to gdzieś wyjść!  Pracujesz w tym cholernym  barze tylko dlatego, że ci się nudzi! Możesz robić wszystko! Świat stoi przed tobą otworem! Jak osiągniesz pełnoletniość czeka na ciebie posada dyrektora w firmie twoich rodziców! A ja co mam? Nic! Zero perspektyw! Rozumiesz? – Popłakałam się jeszcze bardziej, a ona znowu mnie objęła, tym razem mocniej.
-Ćśśś, wcale nie jest tak świetnie jak się wydaje, wiesz? – spojrzała na mnie smutno
-Wiem, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.- wytarłam łzy chusteczką i wymusiłam  uśmiech – idziemy do tego twojego szefa?
-Tak, tylko musimy cię najpierw przygotować – na tą wiadomość zrobiłam wielkie oczy i wymamrotałam  ciche „dobrze” . Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem. Doskonale wiedziała, że  nigdy nie robiłam sobie make-up’u, lecz teraz to było konieczne. Po chwili moją twarz pokrywała gruba warstwa tapety. Vicky widocznie nie przypadły do gustu moje podarte jeansy i czarny podkoszulek , gdyż czym prędzej kazała mi założyć jej czerwoną sukienkę, która ledwo zakrywała mi tyłek.  Nie spodobało mi się to, ale musiałam to przeboleć. Przecież jeśli chcę być tancerką, to muszę być tak ubrana. Ostatecznie przyjaciółka kazała przejrzeć mi się w lustrze. To co tam ujrzałam, totalnie mnie zaskoczyło! Nie widziałam tam już siebie, naprzeciw mnie stała zupełnie inna kobieta. Moje jak dotąd pokręcone włosy, zamieniły się w pasemka proste jak drut. Czarne szpilki doskonale wydłużały moje nogi, a sukienka idealnie podkreślała moją figurę. Zadowolona ze swojej roboty  przyjaciółka poszła się przebrać i już po chwili ujrzałam ją w jasnoniebieskiej sukience bez ramiączek oraz szpilkach tego samego koloru. Tak przygotowane ruszyłyśmy w stronę klubu.

______________________________________________________
Witajcie ;*
oto 1 rozdział, jak się podoba? :)
perspektywę Vicky pisze Wik, a perspektywę Lily, Wiku :)
jak na razie rozdziały są podobne, ale potem dziewczyny nie będą tak często ze sobą przebywać, więc akcja się rozkręci :) 
Zapraszamy do komentowania i dodawania do obserwowanych :)
Bye xoxo

6 komentarzy:

  1. w obydwóch częściach praktycznie to samo :P ale historia zapowiada się ciekawie i sama napisałaś, że dziewczyny będą się oddalać :P no to zobaczymy co z tego wyniknie xdd mogłabyś mnie informować? @SheeeFeel

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeeejku, jak wy dobrze piszecie to brak pytań *.* dodawajcie szybko nowy rozdział! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem ! Naprawdę bardzo mi się podobał! czekam na więcej :)
    iiii zapraszam do siebie :
    http://dreamscoometrue.blogspot.com/
    liczę na komentarz! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super. Czekam na rozwinięcie akcji. Mozesz mnie informować Pattie_Malik

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne ! *o*
    czekam na kolejny rozdział ! :D:D

    obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałaś nominację od nas: Susan i Niroline :) możesz ją sobie olać, czy co tam sobie chcesz, ale miło by było jakbys odpowiedziała na pytania :) -----> http://matmaz1d.blogspot.com/2012/11/rozdzia-xxxix.html

    OdpowiedzUsuń